niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział VII

Rozdział z dedykacją dla wszystkich gimnazjalistów, którzy od wtorku zaczynają zdawać egzaminy :) 
POWODZENIA!!

*W rozdziale pojawia się parę nowych osób, jednak nie przejmujcie się nimi bo to tylko epizodyczni bohaterowie*




Siedziałam na wysokim krześle przy barze, sącząc kolejnego z rzędu drinka. Na dnie mojej szklanki zaczynało widać dno, na którym powoli topiły się kostki lodu. Przytłumiona przez głośną muzykę i setki nieznanych mi głosów czułam się niesamowicie mała. Kilka osób siedzących nieopodal mnie rozmawiało beztrosko na jakiś niezwykle interesujący ich temat. Inni po prostu w samotności zapijali swoje smutki.
Westchnęłam ciężko, garbiąc się na niewygodnym krześle. Ciemne pasma powoli zaczynały opadać na moją twarz, niszcząc tym samym całą fryzurę. 
W pewnym momencie poczułam na sobie czyjś wzrok. Z początku niepewnie podniosłam głowę rozglądając się dyskretnie za obserwatorem. Moja naiwna podświadomość cicho liczyła, że może gdzieś pośród tłumu gości jest Louis.  Po chwili poszukiwań mój wzrok padł na napakowanego kolesia, stojącego po drugiej stronie baru. Chłopak czyścił szklankę, która w jego wielkich dłoniach wydawała się być krucha jak porcelana. Ani na chwilę nie spuszczał ze mnie wzroku. Pomimo pulsującego światła dostrzegłam na jego twarzy bezczelny uśmieszek. Coś jego spojrzeniu sprawiło, że każda komórka mojego ciała mówiła, abym jak najszybciej przerwała ten kontakt wzrokowy. 
Odwróciłam od niego głowę, nie mając ochoty na towarzystwo umięśnionego barmana.
-Venus wszędzie cię szukałam!
Tuż za moimi plecami usłyszałam stłumiony żeński głos. Powoli odwróciłam się na krześle, widząc Erin. Po jej minie zorientowałam się, że ma dla mnie jakiegoś newsa.
Dziewczyna wdrapała się na wolne krzesło obok mnie, nie spuszczając ze mnie swoich błyszczących z radości oczu.
-Słuchaj, opowiadałam ci już o Eriku?- zapytała pochylając się w moją stronę, jakby nie chciała, aby ktokolwiek słyszał naszą rozmowę.
Przez chwilę musiałam zastanowić się, czy Erin wspominała mi już o swoim prawdopodobnie nowym chłopaku, bo przypominając sobie ilość z jakimi była, powoli traciłam nad tym rachubę. W odpowiedzi pokręciłam przecząco głową, opierając rękę o kontuar baru, dając jej tym samym znać, że może zacząć opowiadać. 
Erin zatrzepotała rzęsami, unosząc pełne radości oczy.
-To ten kolega Iana, poznałam go parę tygodni temu- mówiła z trudem przekrzykując muzykę.- Ale do rzeczy… Zaprosił mnie na randkę!!
Ostatnie słowa dosłownie eksplodowały z jej ust. Dziewczyna miała czerwone z ekscytacji policzki, rozwaloną fryzurę, nie wspominając już o źle zapiętych guzikach bluzki. Chyba nie chciałam wiedzieć, co robiła zanim tu przyszła.
W odpowiedzi wysiliłam się na jeden z moich najszerszych uśmiechów, starając się, aby nie zauważyła mojego braku nastroju.
-Wspaniale! To musi być dla ciebie cudowna wiadomość – powiedziałam po chwili ożywionym głosem, czując, że te słowa zakamuflują fakt, jak bardzo nie mam ochoty tego słuchać.
Myślę, że każdy kto choćby przez chwile przyjaźnił się z Erin kończył z takimi myślami. Opowieści o jej chłopakach stawały się być uciążliwe. Tym bardziej gdy słyszało się o nowym kilka razy w miesiącu.
Od niechcenia spojrzałam na pustą szklankę, w której lód prawie zniknął.
-Oczywiście, że tak! Musimy się napić i to oblać- Erin gestem głowy przywołała barmana, kładąc zadbane dłonie na kontuar baru.
Mężczyzna podszedł do nas automatycznie.
-Co podać?- zapytał niskim głosem.
Z zaciekawieniem spojrzałam na jego twarz, orientując się, że jest to ten sam mężczyzna, który jeszcze kilka minut temu bezczelnie się we mnie wpatrywał.
Przysięgam, on bardziej nadawałby się na ochroniarza niż na barmana.
-Cokolwiek byle było mocne- poinstruowała moja towarzyszka.
Westchnęłam przewracając oczami, zgadzając się na zamówienie. Wypiłam już dzisiaj kilka drinków, dlatego ten jeden nie zmieni niczego.
-Już się robi – odparł tajemniczo nachylając się w stronę dziewczyny.
Erin także przysunęła się w jego stronę, najprawdopodobniej zapominając, że mamy oblać jej randkę z innym kolesiem, a nie barmanem.
Chłopak zaśmiał się, kręcą z nieschodzącym uśmiechem głową. Kiedy odszedł posłałam dziewczynie zdegustowane spojrzenie.
Erin skrzywiła się nie widząc w jej zachowaniu niczego dziwnego.
-Milo wiedzieć, że komuś się podobasz
Zdołała powiedzieć tylko tyle, bo barman znów się pojawił, tym razem niosąc nasze drinki.
-Mocne, dobre i co najważniejsze- przerwał na moment patrząc tym razem w moje oczy, powodując, że poczułam się niezręcznie- za darmo…
Mężczyzna wolno podał nam napoje, na koniec posyłając tajemniczy uśmiech. Erin nie byłaby sobą gdyby tego nie wykorzystała.
-Jestem Erin, a to moja przyjaciółka Venus
Wyprostowałam się na krześle, dając Erin kuksańca w bok. Dziewczyna klepnęła mnie po udzie, szepcząc abym się uspokoiła.
Co mnie bardzo nie zdziwiło, mężczyźnie bardzo spodobał się fakt, że teraz zna nasze imiona.
-Jestem Brian
Chłopak wodził wzrokiem po mojej twarzy, następnie przenosząc go na dekolt. Odruchowo zakryłam go ręką, dając mu do zrozumienia, że to co robi jest bardziej zauważalne niż mu się wydaje, a ja tego nie pochwalam. 
Brian zmierzwił umięśnioną ręką krótkie włosy, ponownie nachylając się w naszą stronę. Spojrzałam na Erin, która z zaciekawieniem obserwowała zachowanie chłopaka.
-Jakby co, to wciąż tu będę- mrugnął wskazując drzwi prowadzące na zaplecze.
Erin wybuchła śmiechem, podnosząc szklankę do góry.
-Za Davida i jego imprezę.
Podążyłam jej śladem unosząc swój napój do ust. Mocny płyn rozlał się w moim gardle, paląc wnętrze krtani. Skrzywiłam się połykając kolejny łyk. Erin z impetem postawiła szklankę na blat baru, szybko ześlizgując się z krzesła.
-No dobra, Venus, choć zatańczymy!!!
Dziewczyna ciągnęła mnie, zmuszając abym zeszła z krzesła. W innym wypadku wraz z nim leżałabym na podłodze. Zrobiła to tak automatycznie, że nie zdążyłam nawet poprawić zadzierającej się sukienki. 
Wpadłyśmy w gęsty tłum ludzi, robiąc sobie trochę miejsca. Z początku nie tańczyłam, tylko wpatrywałam się w dziwne pozy Erin. Dziewczyna obracała się wokół własnej osi, co chwile podnosząc ręce do góry, to ocierając się o jakiegoś chłopaka. Wybuchłam śmiechem w końcu dołączając do niej. Już po kilku chwilach poczułam się wolna. Poddałam się dźwiękom muzyki i poczuciu zatracenia. Gdy tylko zamknęłam oczy odprężyłam się robiąc niekontrolowane figury. Moje ciało podskakiwało w rytm muzyki, nogi ciężko odbijały się o ziemię, beztrosko ciesząc się chwilą.
-Wreszcie się wyluzowałaś!
Usłyszałam radosny głos Erin, tańczącej tuz obok mnie. Chwile później dziewczyna chwyciła mnie za rękę nakazując zrobienie obrotu. Poczułam jak świat zaczyna wirować, na moment tracąc kontrolę, czując się jak zahipnotyzowana. Nie przestawałam tańczyć ani na chwile. Czułam się jak dziecko wypuszczone po zakończeniu roku szkolnego- wolna, nieograniczona. Zaczynałam się w końcu zastanawiać czy alkohol właśnie o sobie nie dawał znać. 
W pewnym momencie ktoś złapał mnie za rękę, odbijając mnie Erin.
W zatłoczonym klubie gdzie światła były zgaszone, a ciemność przerywana była tylko pulsującymi jasnymi barwami, ciężko było zobaczyć kogoś obok siebie. Na moment zwolniłam kroku, skupiając się, aby dostrzec kto trzyma mnie za dłoń i czy nie zrobił tego przez przypadek, myląc mnie z inną osobą.
Jednak gdy tylko poczułam mocne szarpnięcie upewniłam się, że jednak się myliłam.
Przede mną stał wyższy o ponad dwie głowy chłopak. Chwile później przyciągnął mnie mocno do siebie, lewa rękę kładąc na moich plecach. Skołowana podniosłam głowę próbując dokładniej przyjrzeć się nieznajomemu. Serce skoczyło mi w klatce piersiowej gdy tylko zorientowałam się jak bardzo chłopak przypomina mi Louisa. Spowolniłam swoje ruchy, opierając się przy tym chłopakowi. Nieznajomy objął obiema rękoma moja talie, przyciągając do swojego torsu. Jego ruchy były gwałtowne i nie było w nim dozy delikatności. Mocna woń perfum zmieszana z zapachem potu przyprawiała mnie o mdłości. Spuściłam głowę, nie chcąc na niego patrzeć.
-Jestem Chris- wyszeptał odgarniając pasma włosów za moje ucho. Pomimo dusznego, ciężkiego powietrza poczułam zimny podmuch na skórze mojej szyi. Odważniej podniosłam głowę spotykając jego ciemne oczy. To nie był Louis, jednak, fakt, że przedstawił się jako Chris nie zmieniał tego, że był do niego podobny.
Chris najwidoczniej uznał moje spojrzenie jako pochwałę swojego zachowania, bo chwile później poczułam jego wargi na swojej szyi. Jego język delikatnie stykał się z moją skórą powodując dreszcze na  całym moim ciele. Wypuściłam powietrze wzdrygając się na dotyk jego szorstkiej dłoni na moich gołych plecach, która powoli zbliżała się do mojej pupy. Instynktownie odepchnęłam Chrisa, patrząc na niego z pogarda.
-Nie podobało ci się?- zapytał zmieszany, jednak w jego głosie wyczułam wściekłość.
Chwilę zajęło mi wbicie do głowy, że to nie jest Louis tylko bardzo podobny do niego chłopak. Powoli traciłam zmysły. Momentalnie odwróciłam się na pięcie, przepychając przez zgromadzonych ludzi. Chciałam jak najszybciej znaleźć się na powietrzu, aby choć na moment uspokoić swoje poronione wizje.

Gdy tylko znalazłam się na zewnątrz, a chłodne powietrze dotknęło mojej skóry poczułam się lepiej. Oblizałam spierzchnięte wargi. Usiadłam się na skraju betonowej donicy, opierając dłonie o kolana. Tak naprawdę nie mogłam przestać myśleć o wydarzeniach z wczorajszego dnia. Jak mogłam nie pamiętać Louisa? Jak on mógł pamiętać mnie? Po co to wszystko mi pokazał? Skąd wiedział, że akurat wtedy pojawią się te zbity? Po raz kolejny miliony pytań kłębiło się w mojej głowie, nie dając choć na chwile odpocząć. Skoro wie jaka jestem to po co w ogóle się ze mną zadaje? Myśli, że mnie zmieni? Sprawi, że będę łagodna i grzeczna?
W tej chwili pomyślałam, że szkoda, że nie wypiłam jeszcze z trzech drinków. Mój mózg zdecydowanie zbyt dobrze pracował.
Kilkunastu ludzi przechadzało się po szerokim betonowym chodniku, niektórzy spoglądali na mnie z żalem inni ze świńskimi uśmieszkami.
 Po paru minutach zebrałam się w sobie, aby wstać i iść gdziekolwiek byle tu nie siedzieć. 

 MUZYKA  (jeśli nie "załapiecie rytmu" możecie ją wyłączyć xD)

Wystarczyło, abym przeszła kilkanaście metrów, abym spotkała Iana.
-Venus, chodź tu do nas!- zawołał, przywołując mnie gestem ręki. Już z oddala widziałam, że chłopak jest pijany.
Chwile wahałam się, jednak czując, że nie mam innego wyboru ruszyłam w jego stronę.
-Hej, ktoś umarł? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
Chłopak objął mnie ramieniem przyciągając do siebie.
-Nie, jest w porządku- powiedziałam krótko widząc, że na niskim murku siedzi dwóch kolesi uważnie nam się przyglądających.
Ian widząc moja minę przedstawił mi swoich towarzyszy.
-Venus to Sam i John, to Venus
Chłopaki przywitali się posyłając mi ciepły uśmiech.
-Może masz ochotę się napić? -zapytał jeden z nich. Odruchowo pokręciłam przecząco głową. Nie byłam do końca przekonana co do ich zamiarów.
-Wiesz co Venus? Tobie chyba coś jest- Ian przerwał na moment zapalając papierosa, którego po chwili wsadził do ust- Jesteś jakaś zamknięta w sobie. Albo raczej ostrożna- chłopak szukał odpowiedniego słowa z ciekawskim spojrzeniem wpatrując się we mnie.
Przystawałam z nogi na nogę, zastanawiając się dlaczego znów o to pyta.
-Zdaje ci się –rzuciłam dając mu kuksańca w brzuch, próbując przerwać tą poważna atmosferę.
Chłopak zaciągnął się dymem puszczając szary obłok w stronę mojej twarzy. Na moment wstrzymałam powietrze.
-Tak myślisz?- zapytał wiercąc mnie wzrokiem
Stanowczo przytaknęłam mu głowa nie spuszczając kontaktu wzrokowego
-Może się zakochała?- zakpił chłopak, który o ile dobrze pamiętałam miał na imię Sam. Jego krucze włosy i pociągła twarz,  przy tym delikatne rysy twarzy sprawiły, że przez moją głowę przeszła myśl, że może chłopak jest gejem.
-Venus, ja o czymś nie wiem? – Ian zrobił przerażoną minę, drażniąc się ze mną.
Przewróciłam oczami, każąc puknąć im się w głowę
-Już dajcie mi spokój.
Z ich strony były to ostatnie uwagi. Po krótkiej chwili milczenia zaczęliśmy normalnie gadać o byle czym. I nic nie wskazywało na to, że to ma się zmienić. Do czasu.

Po godzinie dołączyła do nas Erin. Kilka osób powoli zaczynało opuszczać klub rozchodząc się w swoje strony. Na zegarku, który miałam na lewej ręce dochodziła dziesiąta. Zdziwiło mnie, że ludzie powoli wychodzą, jednak nie zależało mi na tym. Widocznie im też coś nie przypadło do gustu.
Ni stąd ni zowąd w moich myślach znów pojawił się Louis. Najprawdopodobniej właśnie teraz śpiewa w innym klubie. Nie chciałam tam iść, czułabym się nie na miejscu, a on sam pewnie po dłuższych zastanowieniach nie chce w ogóle na mnie patrzeć. W ogólne dlaczego tak bardzo się nim przejmuję? To wszystko nie miało najmniejszego sensu.
-Ej patrzcie, to nie jest ten frajer ze swoją dziewczyna?- Ian wysyczał przez zęby wskazując na niskiego pulchnego chłopaka, który właśnie wychodził z jakąś dziewczyną z klubu.
-A która by go chciała?- Erin wtrąciła swoje trzy grosze.
Patrząc na reakcje Iana nie wiedziałam czego się spodziewać. Chłopak porozumiewawczo spojrzał się na Johna, zachęcając, aby podejść do pulchnego chłopaka. John rzucił na ziemie niedopałek papierosa, szybko podnosząc się z murku na którym do tej pory siedział. Doskonale znałam Iana i tym bardziej bałam się tego co zamierzał zrobić.
-Będzie ciekawie- pogrążona w szaleńczo biegnących myślach ledwo usłyszałam słowa Erin.
Takie sytuacje miały już miejsca i zawsze kończyły się kiepsko. Wcześniej nie zwracałam na to, aż tak dużej uwagi bo sama doskonale bawiłam się takimi widokami. Jednak teraz wszystko wydawało się być inne. Tak jakbym wyszła ze swojego ciała, duszą wchodząc w osobę kompletnie różna od siebie. 
Każdy krok Iana sprawiał, że coraz bardziej niepokoiłam się co zaraz się stanie.
Niski chłopak, o pulchnej twarzy i małych oczach jakby nigdy nic oparł się o ścianę tuz przy wejściu do klubu. Jego towarzyszka o proporcjach przeciwnych do chłopakach, uśmiechała się do niego czule. Kompletnie nie wiedzieli co może się zaraz stać.
-Hej ty!- John splunął na ziemie, po chwili zbliżył się do pulchnego chłopaka.
-O co chodzi?-zapytał na luzie, nie przejmując się za bardzo John'ym.
Ian dotrzymał kroku koledze, stając tak, aby uniemożliwić dziewczynie kontakt z chłopakiem.
-Słyszałem, że masz ze mną jakiś problem- Ian zamaszyście chwycił chłopaka za bluzę nakazując, aby spojrzał mu w oczy. Chłopak przylgnął do ściany wybałuszając oczy. Nie wiedziałam o co im poszło, co takiego mogło się stać, że Ian tak zareagował.
Nie dosłyszałam odpowiedzi chłopaka. Ian wymierzył w niego pięść, uderzając w prawe oko. Chłopak zachwiał się opierając prawa rękę o ścianę. Nie minęła chwila, a John zaatakował chłopaka. Wokół nas zaczynał zbierać się tłum gapiów. Ian tak zasłonił chłopaka, że z mojej perspektywy  nie widać było twarzy ofiary. Czułam jak serce skacze mi w klatce piersiowej, a całe ciało powoli zaczyna się trząść. Po policzkach towarzyszki ofiary zaczęły płynąc łzy. Dziewczyna błagała Iana, aby przestał. Bez skutku.
Jej zachowanie przywołało mi wspomnienie z wczorajszego dnia, kiedy to ja mówiłam Louisowi, żeby tamte zbity przestały bić chłopaka bo go zabiją.
Pociągnęłam za rękę Erin, podchodząc bliżej. Ian kopał go nogą w twarz, powodując, że jego usta pokryły się krwią. Chłopak wydał z siebie kilka krótkich krzyków, które stawały się coraz słabsze. 
-Ian przestań!- krzyknęłam z całej siły, nie mogąc dłużej na to patrzeć. Tłum gapiów skierował na mnie swoje spojrzenia. Ian na moment spuścił oczy z chłopaka patrząc na mnie zdziwionym wzrokiem.
-O co ci chodzi do cholery?- wrzasnął podnosząc się, jednocześnie przyciskając chłopaka do ziemi.
Przełknęła ślinę po raz pierwszy bojąc się Iana. 
Chłopak podszedł do mnie bliżej. Nie mogłam stracić kontaktu wzrokowego bo wiedziałam, że odbierze to jako zwycięstwo. Cofnęłam się o krok do tylu.
-Już ci się to nie podoba?-zapytał groźnie niskim głosem.
Na jego czole pojawiła się nabrzmiała żyła, zakrywana zmarszczonym ze złości czołem. - Przecież lubiłaś takie zabawy!
W tym momencie nie wytrzymałam, wymierzając chłopakowi policzek. Wszyscy wokół nas zamilkli i jedynie muzyka płynąca zza ścian klubu utwierdziła mnie w przekonaniu, że wciąż żyję.
Ian złapał mnie za nadgarstki boleśnie oplatając wokół nich palce. Z trudem  mu się wyrwałam.
-Zostaw mnie w spokoju!
Nie czekając ani chwili odwróciłam się i nie zważając na spojrzenia innych, ruszyłam biegiem przed siebie. Czułam się jak w jakimś koszmarze, bajce o czerwonym kapturku, gdzie babcia przemienia się w wilka. Tylko, że w tym przypadku przyjaciel przemienił się w zło. 
Biegłam zatrzymując się dopiero na drugim skrzyżowaniu. Ulice oblegane nastolatkami sprawiły, że choć na chwilę mogłam wtopić się w tłum pozostawiając wilka za sobą. Przystanęłam opierając głową o mur budynku. Serce kołatało w piersiach, a umysł tracił świadomość. Wiedziałam, że byłam pijana, ale wszystko to działo się naprawdę.  To nie są jakieś omamy, psoty umysłu. 
Powiew chłodnego powietrza sprawił, że na całej skórze poczułam gęsią skórę. Może Louis miał racje, może faktycznie jest coś ze mną nie tak. Przecież Ian wcale nie kłamał mówiąc, że lubiłam takie zabawy. Byłam złym człowiekiem. Wciąż nim jestem. Skoro lubiłam takie rzecz, dlaczego tam nie zostałam? Zbyt dużo sprzecznych informacji jak na jedną dobę. Nie rozumiałam siebie. Nie potrafiłam stwierdzić co mną kieruje. Kim jestem. Brnęłam przez muł w czarną dziurę otoczoną błotem wsysającym do głebi ziemi. 
Powoli się uspokajałam. Teraz nie miałam nic do stracenia. Wiedziałam gdzie muszę iść.

***

Mały klub D&K znajdował się zaledwie pięć przecznic od klubu, w którym David miał imprezę. Z reszta czemu tu się dziwić. To w końcu nocna cześć Londynu, oblegana masowo przez młodych ludzi. Przed D&K stało mnóstwo samochodów, a ludzie co chwilę wchodzili lub wychodzili z klubu.Z zewnątrz dobiegała muzyka i co jakiś czas oklaski. Sama myśl, że za tymi ścianami jest Louis sprawiła, że puls natychmiast mi podskoczył. 
Ruszyłam ku wejściu.

Zadymione od papierosów powietrze dostało się do moich płuc. Tłum ludzi jak woda zalewał kompletnie cały klub. Z głośników płynęła popowa muzyka. Z początku nie rozpoznawałam utworu jednak nie przejmowało mnie to. Przeciskałam się miedzy ludzi starając znaleźć jakieś miejsce, z którego bez problemu zobaczę wykonawców. W końcu przystanęłam obok wysokiego mężczyzny z dwójka dzieci. Aż wreszcie go zobaczyłam. Louis zaczynał własnie śpiewać solówkę. Jego głos, tak jak i za pierwszym razem gdy go słyszałam był anielski. Chłopak miał prawdziwy talent. Przez całą solówkę uśmiechał się delikatnie, skupiając na emocjach towarzyszących utworowi. Umięśnione ręce obejmowały mikrofon, delikatnie obracając go w palcach. Stałam jak wryta. 
Nagle przestałam myśleć o tym co było i jak zareaguje jeśli mnie zobaczy, a skupiłam się na jego głosie. Kompletnie nie zwracałam uwagi na pozostałe osoby na scenie. Ktoś niespodziewanie popchnął mnie do przodu. Zdenerwowana odwróciłam się widząc ogromnego faceta trącającego mnie co chwilę swoim brzuchem. Sfrustrowana odwróciłam się z powrotem do sceny, szukając wzrokiem Louisa. Moje serce mało nie dostało własnych nóg, kiedy spostrzegłam, że para lazurowych oczu wpatruje się w moje. 


Mam nadzieję, że rozdział jest okej. :)
+ Zajrzyjcie na mojego drugiego bloga, mam dla Was małą propozycję
Ach i jeśli są błędy to przepraszam za nie! 

13 komentarzy:

  1. No kurczę, kurczę. To jest ahhh. Jak ty to opisujesz boże. I do tego tak wciąga.
    Jak mogłaś zakończyć w takim momencie?! No ja się pytam jak.
    Życzę weny kochana! <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi sie! A Brian i Chris to chamy. wrr.. nie lubie takich kolesi.. Mysle, ze Venus serio sie zakochala ;D, no ale jak to nie kochac Lou ;D. Kochana czekam na wiecej! Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. jesteś niesamowita ! ten rozdział to cudo :)
    myślę, że Venus się naprawdę zakochała ;3
    i końcówka najlepsza !
    już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału i reakcji Louis'a :D
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle świetny. Uwielbiam tego bloga, mówiłam Ci to już, prawda? A jeśli nie, to mówię teraz. KOCHAM TO OPOWIADANIE. Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, jestem pod wrażeniem twojego stylu pisania i w ogóle całokształtu *.*
    Uwielbiam Twojego bloga!
    Czekam na następny rozdział ;)x

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejkuu, to jest świetne! Już nie mogę doczekać się next! :>
    Myślę, że Venus się zakochała - w Louisie ;3
    No i nie wiem co Ci jeszcze napisać ;c Kocham Twoje opowiadania jak i Cibie ;D
    @PaulaOffic

    Zapraszam do mnie na nowe opowiadanie:
    http://beauty-rich-and-famous.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam takie końcówki. Z drugiej strony nie! Nienawidzę! Już myślę co się tam wydarzy. Ach... To oznacza jedno - masz talent <3

    Czekam na kolejny z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział końcówka bardzo fajna :D jejku już chcę nowy rozdział bo mam wrażenie że będzie się działo <3

    OdpowiedzUsuń
  10. ahh znowu :D nominowałam cię do Libster Awards ;D więcej info na moim blogi : http://another-than-you-but-better.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział. Masz wielki talent! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam Twoje opowiadanie o Harry'm i byłam zachwycona, a tym już wgl rozwalasz system. Uwielbiam Twoje opowiadania i mam nadzieję że będziesz pisać jak najdłużej. Masz ogromny talent i wykorzystuj go tak dalej. Uwielbiam Cię :3 Czekam na dalsze losy :3 Oby tak dalej <3
    Zapraszam na swojego bloga, ale nie z opowiadaniem :) --> http://dreams-came-come-true.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń