sobota, 2 lutego 2013

Rozdział I

Podobno najlepszą częścią dnia jest poranek, kiedy z świeżym umysłem budzimy się, aby zacząć wszystko od nowa. Cała złość i bezsensowność związana z różnymi sprawami odlatuje gdzieś ponad nasze umyły, pozwalając na kolejnej niezapisanej kartce z naszego życia zacząć wszystko od początku. Człowiek wydaje się szczęśliwszy, ma więcej wiary we własne możliwości i jak często bywa - jest równie niewyspany. 
Otulona ciepłą kołdrą leżałam w pół śnie. Powieki ciężkie, prawdopodobnie od zbyt krótkiej liczy przespanych godzin, nie pozwalały zobaczyć czy w pokoju jest już jasno czy nie. 
Jeśli było widno to znaczy, że zaraz muszę wstawać. Boże, żeby wciąż było ciemno, pomyślałam przekręcając się na drugi bok. Byłam na tyle niewyspana, aby spokojnie móc przespać cały dzień. Powoli odpływałam, szczęśliwa z każdej sekundy spędzonej w łóżku. 
Gdzieś w oddali usłyszałam ciche uderzania czyichś stóp. Z każda chwilą stawały się coraz głośniejsze. Nagle wszystko ucichło, a w domu zapanowała pozorna cisza. Niestety, nie na długo. 
-Venus podnoś się jeśli masz zamiar iść do szkoły.
Szarpnięcie za klamkę odbiło się echem o cały pokój, a drzwi uderzyły o ścianę. Parsknęłam pod nosem, marudząc, że nigdzie się nie wybieram. Po omacku odnalazłam róg kołdry, nakrywając się po same uczy. 
-Venus idiotko- wciąż ten sam wkurzający mnie głos. 
-Grace, idź stąd, już wstaję nie widzisz?- wymamrotałam znów odpływając we śnie. Huk drzwi nie przebudził mnie ani trochę. Chyba po prostu przyzwyczaiłam się do podobnych numerów. W takich okolicznościach siostra to prawdziwe przekleństwo. 
-Tak, tak, a ja mam za godzinę randkę z Ianem Somerhalderem- zakpiła rzucając coś na kołdrę. Poruszyłam nogami próbując przyjąć wygodną pozę. 
W pokoju nastała grobowa cisza. Nie byłam do końca pewna czy moja siostra wciąż tu jest, jednak  instynktownie wyczuwałam czyjąś obecność. Ta cisza sprawiała, że znów zaczynałam odpływać do krainy Morfeusza. 
-Venusssss do jasnej cholery- łóżko pod Grace ugięło się poruszając tym samym moim ciałem. Jęknęłam niezadowolona. W pewnej chwili czyjeś ręce zaczęły mnie łaskotać. Dziewczyna wiedziała, że mam łaskotki i teraz próbowała to wykorzystać. Pod wpływem dotyku, jak dzika zaczęłam rzucać się na łóżku.
-Wariatka!- śmiałam się gibając na różne strony. Gdy Grace wreszcie przestała, spojrzała na mnie z udawanym łobuzerskim wzrokiem. 
-Masz pięć minut na wyjście z łóżka inaczej pożałujesz
-Och serio? - nabrałam ochoty na drażnienie się z nią. Usta ułożyłam w dzióbek, a zachowaniem próbowałam przywołać jej na myśl pustego plastika. 
Grace wystawiła do mnie język
-Dobra już przez ciebie i tak nie usnę, więc możesz sobie iść - wciąż leżąc na materacu, pomachałam jej nakazując wyjść z pokoju.
-Pięć minut- zmierzyła mnie  wzrokiem, powoli oddalając się tyłem w stronę drzwi. 
Gdy te w końcu się zamknęły, prawą ręką zasłoniłam oczy próbując ponownie zasnąć. Nic z tego. Ta mała zołza wybudziła mnie na dobre. Westchnęłam niechętnie siadając na łóżku. Kiedy tylko zdjęłam z siebie kołdrę od razu poczułam różnicę temperatur. Mój pokój był dosyć wielki i na moje nieszczęście był również tym najchłodniejszym w całym domu. Postawiałam stopy na kremowym dywanie. Do okna było parę kroków jednak już stąd widziałam, że zapowiada się słoneczny dzień. Przeciągnęłam się, po chwili ruszając w stronę dużej brązowej szafy. Jedyne czego teraz pragnęłam, to znaleźć się z powrotem w łóżku. Niestety, mogłam pomarzyć. 
Szafa zaskrzypiała pod wpływem mojego dotyku. To jedyny mebel w moim pokoju pochodzący z lat pięćdziesiątych. Była piękna z dębowego drewna. Mama kupiła ją kilkanaście lat temu do swojej sypialni, jednak jak się później okazało w ogóle nie pasuje do tamtejszego wystroju. Przejechałam szczupłymi palcami po fakturach ubrań w poszukiwaniu bluzki. W końcu wybrałam biały T-shirt. Do niego dobrałam ciemne rurki i tego samego koloru baleriny. Zamknęłam szafę, a z komody stojącej tuż obok ściągnęłam kosmetyczkę po czym ruszyłam do łazienki.

Gdy wreszcie wyszykowana ruszyłam po schodach już z oddali słyszałam śmiech Grace. Najwidoczniej ktoś oprócz niej był w kuchni. Stawiałam, że to mama, bo tata znając życie zamknięty w swoim gabinecie pracował nad kolejnym scenariuszem. 
-Gdzie jest ta Venus?- głos mamy odbił się echem o ściany przestronnej kuchni - Przecież miała już schodzić!
Przyspieszyłam kroku zważając na możliwie konsekwencję. 
-Jestem- niedbale wpadłam do kuchni, sadowiąc się od razu przy stole na przeciw Grace - Co na śniadanie?
-Tosty lub jajka- mama w długiej zielonej sukni biegała z kąta w kąt- Czy któraś z was widziała gdzieś moją kolię?Obie z Grace zaprzeczyłyśmy. -Boże nie mamy czasu!- jęczała szybkim ruchem zapinając drugi kolczyk. 
Całe życie żyliśmy w pośpiechu. Rzadko kiedy cała rodzina mogła usiąść wspólnie do posiłku lub po prostu pooglądać telewizję. 
Mama jest pianistką. Całe dnie spędzała przy pianinie. Mówi, że to ją odpręża i przy okazji zarabia spore pieniądze z występów. Jest w tym naprawdę dobra. 
-Venus słyszałaś o tej imprezie u Sebastiana?- Grace syknęła do mnie, kiedy mama wyszła na moment z kuchni. Rzuciłam jej pytające spojrzenie - Sebastian Crowe- kontynuowała połykając kęs- ten przystojniak z ostatniej klasy.
-Grace wiem kim on jest- przerwałam wycierając ręce w serwetkę- Co to za impreza?
-Venus, Grace wychodzimy! - mama zawołała z przedpokoju. 
Wstałam z krzesła natychmiast równając się z Grace. Dziewczyna szła ze mną krok w krok. 
-Za dwa dni, w ta sobotę, organizuje imprezę. Ma być grubo- dodała podekscytowana.
Sebastian Crowe, wysoki blondyn o cudownych niebieskich oczach, urodą powalił już nie jedną dziewczynę. Niestety na urodzie jego lista zalet się kończy. To kompletny dupek traktujący dziewczyny jak przedmioty jednorazowego użytku - Venus czy ty mnie w ogóle słuchasz?- fuknęła na mnie niezadowolona.
-Oczywiście, że tak- skłamałam, wzrok skupiłam na mamie, która właśnie szukała czegoś w torebce. 
-To o co cię pytałam?- Grace próbowała udowodnić, że wcale moja odpowiedź nie była taka szczera. 
Przełknęłam ślinę próbując przypomnieć sobie jej słowa. Jednak dziewczyna uznała, że zbyt długo milczę.
-Tak myślałam- wywróciła niebieskimi oczami. Wystawiłam do niej język - Pytałam czy idziesz- wyszeptała starając się, aby mama niczego nie słyszała. Gdyby tak się stało najprawdopodobniej nie pozwoliłaby nam iść, jednak prawda była taka, że nie mogłaby nas zatrzymać. Z mojego sypialnianego okna jest doskonała możliwość, aby zejść na niższy nieco, garażowy dach, a stamtąd po bocznych ścianach pergoli zejść jak po drabinie. Z resztą i tak nie byłoby jej wtedy w domu.
-Pogadam z Erin i Rachel- rzuciłam i tak wiedząc, że pójdę
-Zgoda.
Sądząc po zadowolonej minie siostry mogłam być pewna, że mogę liczyć na jej towarzystwo. Grace była ode mnie o rok młodsza, ale urodą nie raz myliłyśmy nieznajomych wmawiając im, że jesteśmy bliźniaczkami. 
Wyszłyśmy z domu, pakując się od razu do wysokiego BMW mamy. Normalnie pojechałabym swoim autem, jednak parę dni temu rozbiłam go jadąc po pijaku. Jeden głupi wybryk kosztował mnie wiele. Zero kieszonkowego, szlaban przez trzy doby, co w moim przypadku było tragedią plus krzyk rodziców, których mimo wszystko nie chciałabym ranić.
-Obiad będzie gdy tata wróci koło szesnastej, jeśli jednak będziecie głodne to zamówcie sobie pizzę- mama jak zwykle wolała zwalić problem obiadu na tatę by samemu móc grać. 
Z czasem, gdy człowiek żyje w monotonii, a takie zdarzenia wydają się być niezauważalne, człowiek przyzwyczaja się do obecnego stanu. W głębi duszy było mi z tym źle, nie raz potrzebowałam maminego wsparcia, jednak nie było jej wtedy w domu. Szanowałam to co robi, godząc się na zaistniałą rzeczywistość i po prostu po paru latach moją najbliższa opoką stała się Grace. 
Samochód się zatrzymał . 
Wyjrzałam przez okno od razu orientując, że jesteśmy przed naszą szkołą.
-Powodzenia mamo -powiedziałam wychodząc z auta.
Nie czekając na Grace ruszyłam w stronę wejścia. Po chwili dziewczyna dotrzymała mi kroku
-Tak kochasz szkołę, że nawet na mnie nie poczekasz?- zakpiła zakładając na nos przeciwsłoneczne okulary.
-No pewnie mogłabym siedzieć tutaj wieczność!- sarkazm wydobył się z moich ust. Grace dała mi kuksańca. 
-Venus!- z oddali usłyszałam swoje imię. Zatrzymałam się natychmiast rozglądając w okół.
-Tam- Grace wskazała głową kierunek, z którego pochodził głos. Podążyłam wzrokiem w daną stronę. Na trawniku pod potężnym drzewem siedziała Erin, Ian i Rachel. Pomachałam im dając znać, że zaraz przyjdę. 
Odwróciłam się z powrotem do Grace.
-Widzimy się w domu?- zapytałam niepewna jej planów. 
Pokiwała twierdząco głową
-To na razie.
Ruszyłam na spotkanie z przyjaciólmi.

-Hej piękna- Ian już z daleka powitał się ze mną. W odpowiedzi uśmiechnęłam się przyzwyczajona iż każda dziewczynę nazywa pięknością.
-Zarwana noc?- skierowałam pytanie do leżącej na kolanach Erin Rachel.
-Nie. Dziecko w drodze- odparła nerwowo. Hormony wciąż buzują- Jakbyś miała przed sobą takie wielkie coś, a do tego jeszcze w środku małego człowieka też byś nie spała- dziewczyna gestykulowała rękoma w okolicach brzucha. 
Klapnęłam na trawie obok Iana.
-Nie prosiłabym się o to- rzuciłam bez namysłu.
Rachel dźwignęła się na dłoniach, odwracając głowę prosto w moją stronę.
-A myślisz, że ja się prosiłam?-powiedziała zdziwiona. Jej oczy teraz wielkie jak orzechy patrzyły na mnie w szoku. 
Spuściłam wzrok przepraszająco. Blondynka zawsze denerwowała się kiedy któreś z nas wspominało o takich sprawach. Tak, wiem, zdarzało mi się być chamskim nawet dla przyjaciół, jednak wciąż próbowałam z tym walczyć. Czas robi swoje.
-Już? Już wam ulżyło?- Ian patrzył na nas znudzonym wzrokiem. W jego głosie rozpoznałam dezaprobatę. 
-Dobra zmieńmy temat- do rozmowy włączyła się Erin. Jej długie brązowe włosy powiewały na ciepłym wietrze, co rusz dotykając twarzy Rachel - Sebastian Crowe organizuje imprezę- powiedziała  z udawanym obojętnym tonem.
-Teraz wy?- przewróciłam oczami. 
Cała trójka spojrzała na mnie z zainteresowaniem. 
- Moja siostra nawijała mi o tej balandze rano- wytłumaczyłam.
-Sebastian jest dość popularny- Rachel patrzyła na coś ponad sobą. 
Pamiętam jak rok temu zachwycała się nim i kto wie, może coś pomiędzy nimi było. Tego raczej od niej nigdy się nie dowiem. Rachel wszystkie bliższe spotkania z facetami zostawiałam tylko dla siebie. 
-I przystojny- dopowiedziała długowłosa piękność Erin
Parsknęłam odgarniając niesforne kosmyki łaskoczące mnie po twarzy.
-Ale tez jest dupkiem- musiałam to powiedzieć. To było tak samo oczywiste jak to, że po nocy przychodzi dzień.
-Impreza jest wolna, o ile jesteś z tej szkoły lub należysz do bliskich przyjaciół Sebastiana.- Erin próbowała nas przekonać, udając, że nie słyszała tego co powiedziałam. - Może się dołączymy?
Erin, dziewczyna mogąca być z każdym. Nawet gdyby nie była z tej szkoły, ani nie należała do bliskich przyjaciół Sebastiana i tak by tam weszła. To właśnie zawsze mi się w niej podobało. Mogła mieć to co chce i kogo chce. Oto cała Erin Green. 
-Sugerujesz, żebyśmy tam poszli- patrząc na wyraz twarzy Iana próbował coś od niej wyciągnąć. 
Przeniosłam wzrok na brunetkę.
-Chcę się po prostu bawić! Ludzie, jeszcze się nasiedzimy w domu na starość...
-A może po prostu chcesz się z nim przespać?- Ian zawsze był pewnym siebie, dobrze zbudowanym facetem o nienagannej, wręcz interesującej urodzie. 
Erin otworzyła usta próbując coś wydukać. 
-Dobra Ian nie przeginaj- Rachel stanęłam w obronie brunetki. Wzrok ponownie przeniosłam na chłopaka, który uniósł brwi patrząc teraz na dziewczyny z miną mówiącą, że i tak wie, że ma rację.
Z wnętrza szkoły usłyszeliśmy dzwonek.
Jak na zawołanie całą czwórką wydaliśmy z siebie jęki. Podnieśliśmy się i powoli ruszyliśmy w stronę gmachu szkoły.
-Możemy zaryzykować i pójść, co nam szkodzi- poparłam dziewczyny. 
Erin zapiszczała z radości.
-Obiecuję, że będziemy się dobrze bawić.
Na pewno, pomyślałam. 


~~~


Rozdział jest jak na razie krótki, ale na początku chciałabym mniej więcej zapoznać Was z bohaterami. Z czasem rozdziały staną się dłuższe, to na pewno. Mam nadzieję, że zainteresowałam Was tym rozdziałem. Zawsze ten pierwszy jest najgorszy i nie wiedziałam od czego zacząć, no ale mam nadzieję, że jest okej. Zakładam, że parę osób pomyślało " Co za patologia?!" - ja tez tak pomyślałam, no ale dobra, z czasem może wszystko się zmienić :P. Dziękuję za 12 komentarzy pod prologiem- już jestem tym zdziwiona + zajrzyjcie do poprzedniego postu ;). 
Jeśli chcecie, żebym informowała Was o nowych rozdziałach to piszcie mi swoje nicki twitterów/facebooka lub jeszcze indziej, gdzie tylko chcecie. Liczę, że pod tym pierwszym rozdziałem będzie chociaż  z pięć komentarzy  bo naprawdę chciałabym znać Waszą opinię dopóki jest początek opowiadania i jeszcze mogę pozmieniać swoje plany. Louis niedługo wkroczy do opowiadania ! : )  

15 komentarzy:

  1. A więc od dzisiaj będę stale komentowała każdy z Twoich rozdziałów ;) Na YOLO tego nie robiłam, więc zamierzam się deczko poprawić ;d Otóż niesamowicie zaciekawiłaś mnie tym rozdziałem, iż Venus jest całkowicie inna niż Lil ;) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i na to, aż pojawi się w nim mój mąż - Lou :D
    Tak postanowiłam sobie pofantazjować, haha :D
    Buźka :* @polishgirl_

    OdpowiedzUsuń
  2. No co mam ci napisać ? To, że cie uwielbiam już wiesz. Zabrakło mi słów po prostu. Prawdą jest to, że na początku nie mogłam ogarnąć bohaterów i miałam problemy z wejściem w sytuacje, ale tak jest zawsze przy pierwszych rozdziałach. Ogólnie podoba mi się oczywiście jak zawsze. W każdym bądź razie czekam na ciąg dalszy by się w to wszystko wkręcić <33

    http://po-obu-stronach-lustra-1d.blogspot.com/
    http://pain-and-love-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super się zapowiada:D
    Świetny rozdział:3
    czekam na następny :)x

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne opowiadanie się zapowiada xdd
    czekam na następne :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział z niecierpliwością czekam na nexta . :D / Tomlinson'owa <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak popszednie opowiadanie to zapowiada się równie świetnie. Rozdział jak zwykle super ;) Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. podoba mi się ta sytuacja że są w szkole itd. Wszystko zapowiada się cudownie i nie wiem czemu ale mam przeczucie że Lou zmieni trochę Venus :*
    @amtka1996

    OdpowiedzUsuń
  8. świetnie się zaaczyna ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Już się dobrze zaczyna rozdział świetny i czekam na następny :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  10. "... randkę z Ianem Somerhalderem." hehe! nie wiem czemu ale na to najbardziej zwróciłam uwagę ;)
    nie mogę się doczekać kolejnej części!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże kochana przepraszam Cię, że tak długo nie mogłam się zabrać za czytanie, ale zupełnie nie miałam czasu ;/.
    Rozdział bardzo mi się podoba, opowiadanie zapowiada się mega ciekawie :D. Czekam na dużo, dużo więcej, bo uwielbiam jak piszesz. Muuuah <3

    Love, sedii_ :*

    OdpowiedzUsuń
  12. super się zaczyna! nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) jestem ciekawa co się wydarzy ;) xoxo

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne się zaczyna :D Na pewno będzie genialne jak poprzednie :3 Już się nie mogę doczekać kolejnych rozdziałów! Mogłabyś mnie informować na twitterze o nowych rozdziałach? @Helena99_

    OdpowiedzUsuń
  14. suuper rozdział :)
    od razu spodobali mi się wszyscy bohaterowie :D
    czekam na kolejny ^^
    i w wolnej chwili zapraszam do mnie :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo fajny rozdział :) Czekam na następny i już dodałam do obserwujących ;) Pozdrawiam!
    http://full-of-surprises.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń