Louis otworzył masywne drzwi, wpuszczając mnie do środka
mieszkania. W ciemnościach nie widziałam niczego oprócz niewielkiej smugi
światła przedzierającej się przez zasłonę w dalszej części mieszkania. Chłopak
zapalił światło, głośno odkładając klucze na szafkę. Mój wzrok wędrował praktycznie
po każdej rzeczy jaką dostrzegłam. Przez chwilę przez moje myśli przemknęło
pytanie, czy spodziewałam się sali tortur. Na jasnych ścianach niewielkiego
przedpokoju wisiało kilkanaście fotografii. Część z nich była to po prostu
natura lub słynne na cały świat budowle, reszta należała prawdopodobnie do
członków rodziny Louisa.
-Rozgość się i czuj się jak u siebie- powiedział posyłając
przyjacielski uśmiech.
Po chwili chłopak zniknął w którymś z pomieszczeń pozostawiając
mnie samej sobie. Nie wiedząc co począć podeszłam do jednego z portretów.
Na fotografii znajdował się Louis z małą dziewczynką, o
rysach podobnych do Louisa. Obydwoje uśmiechali się wyglądając na bardzo
szczęśliwych mogąc być razem. Dziewczynka miała na oko pięć lat, Louis był
znacznie młodszy niż jest teraz.
Po chwili słysząc odgłos z jednego z pomieszczeń ruszyłam w
danym kierunku, trafiając po paru krokach do kuchni, gdzie Louis szukał czegoś
w jednej z szafek.
-Chcesz kawy lub herbaty?- zapytał gdy tylko dostrzegł że
stoję w progu.
-Nie, jestem trochę zmęczona, chyba pójdę się położyć-
odpowiedziałam krzyżując ręce na piersiach, czując się niezręcznie w cudzym
domu.
Chłopak pokiwał szybko głową.
-Pójdę przynieść pościel- powiedział uśmiechając się delikatnie.
Louis wyminął mnie w drzwiach, zostawiając samą w kuchni.
Jak na mieszkanie, w którym mieszka facet, kuchnia, jak i inne pomieszczenia, w
których już byłam, były niezwykle schludne.
Nie wiedząc co powinnam zrobić wyszłam z kuchni od razu widząc
Louisa na końcu pokoju ulokowanego nieopodal kuchni.
-Przepraszam, ale mam tylko tą- zaśmiał się cicho, spuszczając
głowę, aby powlec kołdrę, która trzymał w rękach.
Z początku nie rozumiałam z czego się śmieje jednak szybko
spostrzegłam różowa poszewkę w niebieskie kaczuszki, leżącą na zagłówku kanapy.
Zaśmiałam się przykuwając wzrok Louisa.
-To mojej siostry- wytłumaczył
Na moment spoważniałam przypominając sobie zdjęcie dziewczynki
wiszące na przedpokoju. To musiała być jego siostra.
Oparłam się o ścianę obserwując chłopaka.
-Nie podejrzewałabym cię o fascynacje kaczuszkami-
próbowałam rozluźnić atmosferę.
Brunet starannie ułożył poduszkę na beżowej kanapie, szybko
przykrywając ją różową kołdrą. Na koniec wyprostował się posyłając mi ciepły
uśmiech. Znów poczułam motyle w brzuchu.
-Gotowe
-Dzięki- powiedziałam podchodząc od łóżka.
Louis zabrał z jednej szafki ręcznik, po czym zaczął
kierować się w stronę wyjścia. Po chwili zatrzymał się w pół kroku, odwracając
w moją stronę.
-Venus, jak będziesz czegoś potrzebowała to jestem obok.
Ręcznik zostawiam w łazience.
Louis zmieszany odwrócił się, następnie zamykając za sobą
drzwi. Po raz kolejny poczułam się niezręczne. Mój mózg chyba jeszcze nie do
końca zrozumiał, że jestem w domu chłopaka, o którym przez ostatnie parę dni w
ogóle nie mogę przestać myśleć.
Dalej Venus, idź do
niego przyprzyj go do ściany i całuj, mój wewnętrzny głos wołał jak szalony.
Uznałam to za idiotyzm. Westchnęłam kładąc się na miękkiej pościeli.
Gdzieś w pokoju tykał zegar przerywając straszliwą ciszę.
Nie potrafiłam usłyszeć ani jednego ruchu chłopaka. Moje ciało powoli
relaksowało się, sprawiając, że jeszcze chwila a usnę w tej niewygodnej
sukience.
Zdecydowanie usiadłam na łóżku czując jak kręci mi się w
głowie. Powieki opadały mi pragnąc snu. Żeby nie usnąć postanowiłam jak
najszybciej wziąć prysznic.
***
Gorąca woda spływała po moim ciele, dając chwile ukojenia.
Po chwili zakręciłam kran wychodząc spod prysznica. Całe pomieszczenie było
pełne pary. Mokną ręką przetarłam lustro widząc swoje odbicie. Wyglądałam
niezbyt atrakcyjnie. Bez makijażu wszystkie niedoskonałości wyszły na jaw.
Wolałabym, aby Louis nie widział mnie w takim stanie. Gorąca kąpiel ożywiła
mnie, dodając trochę energii. Mokre ciało wytarłam w ręcznik, zostawiając go na
końcu na jednym z wieszaków.
Nagle uświadomiłam
sobie, że nie mam w co się przebrać. Panicznie zaczęłam zastanawiać się co
powinnam zrobić. Miałam do wyboru tylko dwie opcje – albo powrotem ubieram się
w sukienkę, albo idę prosić o coś do pożyczenia. Po dłuższej chwili wahania
owinęłam się w ręcznik nie mając innego wyjścia niż iść do Louisa. Otworzyłam drzwi po raz kolejny sprawdzając
czy ręcznik jest mocno zawiązany. Gołymi stopami dotykając zimnych kafelek przedpokoju
ruszyłam w stronę sypialni chłopaka.
Gdy tylko stanęłam w progu pokoju, pod nosem przeklinałam
siebie, że w ogóle zgodziłam się tu zostać.
Louis leżał na łóżku w rękach trzymając komórkę, na której
prawdopodobnie coś robił. Cicho odchrząknęłam od razu przykuwając jego uwagę. Louis zlustrował mnie
wzrokiem wodząc wzrokiem po całym moim ciele, ostatecznie przeniósł wzrok do
moich oczu. Czułam jak się rumienię.
-Nie za bardzo mam się w co przebrać- wytłumaczyłam czując
się jak idiotka.
Do Louisa chyba nie od razu dotarł mój przekaz bo leżał na
łóżku nie odrywając ode mnie oczu. Cicho przełknęłam ślinę, jedną ręka
przytrzymując ręcznik.
-Zaraz coś ci znajdę.
Chłopak wstał zwinnie z łóżka, szybko podchodząc do ciemnej
szafy. Chwilkę stałam w miejscu patrząc jak szuka czegoś odpowiedniego. Z wieży
dobiegała cicha melodia, która pomimo iż nie pamiętałam jej tytułu z czymś mi
się kojarzyła.
- To powinno być okej- podniósł do góry długą szara bluzę,
abym sama mogła ocenić. Na jej przodzie widniało logo jednej z drużyn
futbolowej. Szybko pokiwałam głową, biorąc od niego ubranie.
-Dzięki
Wycofałam się z pokoju idąc prosto do łazienki. Gdy tylko
upewniłam się, że drzwi są zamknięte oparłam ręce na krawędzi umywalki patrząc
na swoją czerwoną twarz. W głowie wciąż siedział mi obraz Louisa, patrzącego na
mnie w taki sposób. Nie powiem, że to
mi się nie podobało. Wręcz przeciwnie, coraz bardziej denerwowało mnie to, że
Louis przestaje być dla mnie obojętny. Co
takiego zrobiłam, aby zasłużyć sobie na jego gościnę?, zastanawiałam się
nakładając miękką bluzę. Zapach jaki od niej pochodził od razu zdradzał kim był
jej właściciel. Jego zapach mnie w pewien sposób uspokajał, sprawiał, że czułam
się bezpieczna.
Przez chwilę stałam w łazience z rękawem przyciśniętym do
nosa. Szybko jednak uprzytomniłam sobie co właśnie robię.
Jednym ruchem rozpuściłam spięte włosy pozwalając pasmom
luźno opaść na moje plecy. Bluza sięgała mi do ud, zakrywając ich większą
część, przez co nie czułam się w niej strasznie skrępowana. Ostatni raz
spojrzałam na swoje odbicie, następnie odważnie wychodząc z łazienki.
***
Gdy tylko położyłam się pod ciepła kołdrą, wydawało mi się,
że stałam się jeszcze bardziej ożywiona niż wcześniej, jednak po dość krótkim
czasie to uczucie przygasło. Leżałam w łóżku nasłuchując dźwięków domu. Gdzieś
w oddali odgłosy klaksonów wciąż dawały znać, że jestem w ruchliwej części
miasta. Śmiechy roześmianych ludzi idących pod oknami uniemożliwiały mi
podjęcia kolejnej próby zaśnięcia.
Spod zamkniętych drzwi gdzie jeszcze przed chwil świeciło
się światło w holu, teraz dobiegała jedynie ciemność. Kroków Louisa nie
słyszałam już wcale, najwidoczniej chłopak sam poszedł już spać. Do mojego
umysły napływało tysiące obrazów. Jednym z nich, utrzymującym się w mojej
świadomości w czołówce, była wizja jutrzejszego dnia. Musiałam powiedzieć cos
Louisowi, należała mu się choćby odrobina prawdy. Odruchowo zacisnęłam zęby
szykując się na jutrzejszy koszmar. Chciałabym być z nim szczera. Jednak czy
mogę mu zaufać?
***
Obudziłam się czując suchość w gardle. Ciężko połknęłam
ślinę, po omacku szukając butelki z wodą, która zawsze stała obok mojego łóżka.
Zdziwiona, że jej tam nie ma otworzyłam zaspane oczy orientując się, że nie
jestem u siebie. Westchnęłam, po chwili siadając na łóżku. W pokoju panowała
ciemność i jedynie światło elektronicznego zegarka stojącego w drugim końcu
pokoju rozświetlało niewielką cząstkę pokoju. Dochodziła czwarta nad ranem.
Niechętnie zrzuciłam z nóg kołdrę, stając na puszystym dywanie. Nie miałam
innego wyjścia niż iść po coś do picia. Stąpając po dywanie dotarłam do drzwi
pokoju cicho naciskając klamkę. W domu panowała cisza. Szybko przemknęłam się
obok pokoju w którym spał Louis, docierając do kuchni. Długie włosy odgarnęłam
na jedno ramię próbując ochłodzić spoconą szyję. Bez trudu odnalazłam czysta
szklankę, nalewając niewielkim strumieniem wody. Odgłos kranu usypiał mnie,
dobitnie uświadamiając, że powinnam spać.
Nagle poczułam czyjś oddech na mojej skórze. Serce skoczyło
mi do góry. Niepewnie odwróciłam się do tyłu widząc obok siebie Louisa.
Odetchnęłam z ulga, jakbym obawiała się nie wiadomo kogo. Dopiero teraz,
spostrzegłam, że chłopak jest w samych spodenkach. Nawet w ciemnościach
dostrzegłam zarysowane mięśnie i wyrzeźbioną klatkę piersiową. To był pierwszy
raz kiedy widziałam go bez koszuli i w duchu dziękowałam, za to, że nie włączyłam
światła, a światło pochodzące z latarni padało do pomieszczenia na tyle dobrze,
aby z mojego miejsca Louis był doskonale widoczny.
Dopiero teraz zadałam sobie pytanie, co u diabła on tutaj
robi.
Oparłam się plecami o zlew.
-Nie śpisz?- zapytałam przenosząc wzrok na jego twarz,
dostrzegając uśmiech.
-Nie mogę usnąć- wytłumaczył mierzwiąc włosy.
Nie mogłam uwierzyć, że on może być jeszcze seksowny.
-Chcesz wody?- zapytałam gestykulując jak szalona,
uświadamiając sobie po chwili, że woda wciąż leje się z kranu.
Louis potaknął głową, siadając przy kuchennym stole. Szybko
nalałam mu wody, stawiając naczynie na stół.
-Dziękuję
Milczeliśmy, nie widząc co powiedzieć. Jednym ruchem nabrałam wody do ust, szybko połykając, chcąc wrócić do pokoju, aby tylko nie
siedzieć w tej niezręcznej ciszy.
Przez moją głowę przemknął pomysł, że może teraz jest
odpowiednia chwila na wyjaśnienia.
Ruszyłam w stronę drzwi w ostatniej chwili zatrzymując się w progu.
Mimowolnie zacisnęłam pięści ryzykując;
-Louis?- zaczęłam zdenerwowanym głosem
Serce skakało mi jak szalone. Chłopak w ciemnościach
spojrzał mi w oczy. Spuściłam wzrok nabierając odwagi. –Ian kogoś zranił –przerwałam
gubiąc się w potoku myśli- Dużo myślałam o tym co powiedziałeś mi kilka dni
temu- znów przerwałam nie wiedząc jakiej reakcji się spodziewać. Louis milczał.
Podejrzewałam, że liczy, że będę kontynuować. Westchnęłam ciężko- Miałeś rację...
Miałeś rację, mówiąc, że się zmieniłam. Raniłam ludzi celowo lub nie- wybuchłam,
z moich ust lał się potok słów. Chciałam już mieć to za sobą- Pewnie nigdy nie
będę zauważać gdy kogoś zranię. Ciebie pewnie tez kiedyś zraniłam- nie
potrafiłam zrozumieć dlaczego powiedziała ostatnie zdanie. Do moich oczu
napłynęły łzy. W jakiś sposób świadomość ranienia Louisa mnie przytłoczyła.
Szybko wytarłam oczy spoglądając na chłopaka
- Louis ja się pewnie nigdy nie zmienię, czy tego będę
chciała czy nie. Z resztą czy to w ogóle ma jakieś znaczenie…- przerwałam
powoli rezygnując z dalszej paplaniny.
Jak jedna osoba nagle może zmienić cały pogląd na świat? Jak
to w ogóle możliwe?
Nagle Louis odsunął głośno krzesło.
-Chodźmy pogadajmy-zaproponował.
Zgodziłam się nie wiedząc co innego mogłabym zrobić. Czułam
wstyd, że mu to wszystko powiedziała. Niepotrzebnie to zrobiłam.
Sprawnie przeszliśmy do jego sypialni. Louis poprosił, abym
usiadła, a sam zniknął na moment w przedpokoju, wracając po chwili w czarnej
bokserce. Może zauważył jak na niego
patrzyłam, pomyślałam. Spuściłam głowę nie wiedząc co powiedzieć.
-Venus- powiedział łagodnym głosem zachęcając, abym
spojrzała mu w oczy.
Zrobiłam to po krótkiej chwili nie mając pojęcia o co zapyta
- W takim razie dlaczego przyszłaś do klubu?
Jego pytanie kompletnie mnie zatkało. Szybko szukałam w
głowie dobrej odpowiedzi. Wyczuwałam, że to pytanie ma już odpowiedź w jego
głowie, ale chciał, abym sama powiedziała to na głos.
Louis był sprytniejszy niż mi się wydawało.
Zebrałam się w sobie patrząc prosto w jego oczy.
-Ponieważ to co robił Ian było niepoważne, bez sensu.
Nagle na poważnej dotąd twarzy Louisa zagościł uśmiech.
Zdezorientowana odtworzyłam w głowie słowa, które przed
chwila powiedziałam szukając tam czegoś śmiesznego
-Dlaczego się uśmiechasz?
Zapytałam nie mogąc dłużej wytrzymać.
Louis oblizał dolną wargę i z pewnym siebie spojrzeniem
popatrzył prosto w moje oczy.
-Może wcale nie jesteś stracona?
Zamilkliśmy.
Po chwili dotarło do mnie co chciał przez to powiedzieć. Louis
wierzył, że mogę być inna. Poczułam jak w duchu robi mi się ciepło, a optymizm
wypełnia moje ciało, konkurując przy okazji z motylami, które coraz częściej
dawały o sobie znać.
Po paru minutach atmosfera rozluźniła się, a nasze rozmowy
przybrały luźniejszego charakteru.
-Masz dosyć schludny dom, jak na faceta- powiedziałam
posyłając mu nieśmiały uśmiech.
-Gdyby nie fakt, że mama wpada tu czasami z moją siostra
wszystko wyglądałoby inaczej. Trochę się już
nauczyłem- wytłumaczył wodząc wzrokiem po sypialni.
-To twój siostra jest z tobą na zdjęciu w przedpokoju,
prawda?
Louis przytaknął
-Jest jeszcze mała, ale jak na swój wiek nad wyraz inteligentna,
czasami daje w kość, ale jest kochana.
Wyobraziłam sobie Louisa bawiącego się z mała dziewczynką.
Mimowolnie uśmiechnęłam się orientując, się , że chłopak patrzy na mnie z
zainteresowaniem.
-Coś wiem o siostrach- przewróciłam oczami mając nadzieje,
że jeszcze kojarzy Grace.
-Z Grace wszystko okej?- zapytał z troską w glosie
Bawiąc się frędzlami od poduszki po krótce opowiedziałam mu
co u mojej siostry. Louis był bardzo zainteresowany wszystkim i wydawał się być
doskonałym słuchaczem
- Mam nadzieje, że rodzice nie dowiedzą się ze nie ma mnie w
domu- powiedziałam na koniec, naprawdę nie chcąc awantury w domu.
-Będą źli, że wyszłaś na noc?- zapytał opierając głowę o
rękę na oparciu kanapy.
-Może być kiepsko- zamilkłam na moment - A co z twoimi? Byli
wkurzeni gdy dowiedzieli się, że ich syn opuszcza już gniazdko?
Louis zaśmiał się, szybko odpowiadając na pytanie
-Mama nie mogła się z tym na początku pogodzić, tata uznał,
że i tak długo z nimi wytrzymałem. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu- dokończył
zamyślając się nad czymś. Prawdopodobnie wrócił wspomnieniami do dni, kiedy
cala rodzina byli razem.
-Moi rodzice nie mają dla mnie i Grace tyle czasu- wypaliłam
nie wiedząc czemu- Wszystko się zmieniło, kiedyś byliśmy bardziej ze sobą zżyci.-
wytłumaczyłam nie chcąc dalej opowiadać o swoich rodzicach. Nie na tym etapie
znajomości.
To nie była sprawa Louisa.
Ponieważ oboje milczeliśmy, a ja robiłam się coraz bardziej
śpiąca postanowiłam iść do siebie.
-Usypiam, pójdę już spać- powiedziałam wstając z kanapy. Od
niewygodnej pozycji jaką przybrałam czułam jak nogi powoli mi mrowieją.
Ruszyłam w stronę wyjścia, nagle przypominając sobie pytanie, które nie dawało mi
spokoju.
Na pięcie odwróciłam się do chłopaka, skupiając jego
zdziwiony wzrok na siebie.
-Mogłabym ci zadać jeszcze jedno pytanie?- zapytałam dosyć
nieśmiało, chowając oczy pod zasłoną rzęs.
Louis wstał z kanapy zdezorientowany potrząsając twierdząco
głową.
-To dla mnie bez sensu- rozłożyłam ręce, odgarniając włosy
do tyłu- Dlaczego to robisz? Dlaczego pomimo tego, ze wiesz jaka jestem i jaka
jeszcze mogę być pomagasz mi?- zapytałam kręcąc głową.
Louis podszedł do mnie bliżej, stając zaledwie krok ode mnie.
Podniosłam głowę patrząc w jego oczy. Serce skoczyło mi w piersiach.
-Ponieważ cię lubię.
Te słowa były dla mnie niesamowite, obce. Louis wypowiedział
je w taki sposób. Oczami błądziłam po twarzy chłopaka nie wiedząc co powiedzieć.
Louis delikatnie nachylił się nade mnę,
ostrożnie zbliżając się ku mojej twarzy. Żadne z nas nie przerwało kontaktu wzrokowego. Nieśmiało
położyłam dłonie na jego piersiach, przyciągając jego usta do swoich. Louis
objął mnie w tali kładąc ręce na moich biodrach, podnosząc bluzę lekko do góry.
Nasze usta spotkały się po chwili, żarliwie szukając języka drugiego. Louis
całował moje usta, a ja nie opierając się odwzajemniałam pocałunki. Każdy był
intensywny, pragnący więcej doznań. Moje dłonie wodziły po jego twarzy,
podbródek co rusz ocierał się o zarost
chłopaka. Czułam jak Louis wodzi dłońmi po moich plecach.
Po chwili opanowałam się, delikatnie odsuwając od chłopaka.
Nie patrząc w jego oczy oblizałam usta, wciąż czując na nich smak Louisa. Nie
wiedziałam co myśleć, co robić. Czułam jego oddech na swojej twarzy. Ostrożnie dałam krok w tył
wyswobadzając się z objęć chłopaka.
-Przepraszam. Muszę sobie wszystko poukładać.- wyszeptałam
bez chwili wahania wychodząc z pokoju.
Gdy tylko dotarłam do pokoju, w którym miałam spać, szybko
zamknęłam za sobą drzwi, opierając się o zimna ścianę. Kompletnie nie
wiedziałam co powinnam zrobić, czułam się jak idiotka. Nie potrafiłam określić
co tak naprawdę czuje do Louisa.
Jednak, jednego byłam pewna.
Ten pocałunek pomimo iż był krótki, był najlepszym jakiego
doświadczyłam.
Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za taką końcówkę! Jeśli ktoś z Was nie widział zwiastuna do tego bloga, to znajduje się on w poprzednim poście. Chciałabym Wam już podziękować za ilość obserwatorów.39 osób to dla mnie dosyć sporo. Dopiero opublikowałam 9 rozdziałów, a już Was tyle tutaj. Kończąc mój poprzedni blog ( YOLO) było tam 46 obserwatorów. Wow, na serio nie mam pojęcia jak to się dzieje. Ale jestem Wam cholernie wdzięczna za to że wciąż tutaj ze mną jesteście :).
Na zakończenie, chciałabym zapytać Was ogółem: czy ktoś z Was wybiera się w przyszły weekend na Orange Warsaw Festival? :)
asjdgh świetny ;33
OdpowiedzUsuńAjsvxksbxja nareszcie nowy! Tylko czekałam aż się w końcu do siebie zbliżą.Kshzb już nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuń@Helena99_
Next!!!
OdpowiedzUsuńdejhgrdg No jak można...no jak, jejuu no ja nie wytrzymam XD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, no ;3
Czeekam <3
Jak zawsze świetny! Dawaj szybciutko następny xx
OdpowiedzUsuńwiurhvfsvlerv. cały rozdział miałam jedną myśl: "niech oni się w końcu pocałują!". no i stało się. kocham cię, jesteś super <3
OdpowiedzUsuńrozdział jest cudowny, nic dodać, nic ująć. nie pozostało mi nic więcej do dodania, więc czekam na następny, życzę weny i mam taką cichutką nadzieję, że pojawi się szybciej. :)
zapraszam do siebie
http://fun-love-tears.blogspot.com/
O cholera, ale mi gorąco xD
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! Warto było czekać tyle czasu na coś tak wspaniałego.
Dobrze, że Venus szczerze pogadała z Lou. Cały czas czekałam na ten ich pocałunek. Wyobrażałam sobie, że podczas tej rozmowy tak niespodziewanie do siebie skoczą. I kiedy ona wychodziła, a ja już straciłam nadzieję, zadała to ostatnie pytanie... i kiedy Lou powiedział, że ją lubi, takie ciary mnie przeszły... wiedziałam.. ten wyczekiwany moment. Jajjciuuu ^^ I wiesz co ci powiem? Mi zakończenie się strasznie podoba! Buduje takie swojego rodzaju napięcie. Po prostu idealnie <3
Tyle, kochana. Czekam na kolejny cudowny rozdział.
Życzę cały wór weny, ehhh... 2 wory! Cały ogrom weny.! I mnóstwo czasu, żebyś napisała kolejny cudowny rozdział, na którego ja, oczywiście z wielką niecierpliwością, czekam.!
Buuuziaki :*****
Kurde powtórzyłam się xD Yhhhh.
UsuńPs. Jeszcze cholernie podoba mi się ten moment kiedy Venus w samym ręczniku prosi go o ciuchy. Ahhhh :DDDD
OMG rozdział świetny końcówka po prostu genialna :D no i w końcu się pocałowali lubię scenki z namiętnością bo są zajefajne ;> już nie mogę się doczekać następnego rozdziału bo na pewno będzie się działo pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńświetny rozdział świetna kocówka i scenka w której ona prosi go w samym ręczniku o ciuchy a on się tak na nią patrzy nie nie mogę! Musze powiedźcie ze się nie zawiodłam ponieważ czytałam twój pierwszy blog i bardzo mi się podobało to opowiadanie które tam pisałaś a to jest jeszcze lepsze!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ,że tak długo nie komentowałam ,ale no nie miałam czasu, wybacz ._.
OdpowiedzUsuńAwwwww, gorąco i ten moment na końcu. *-*
Czekam kochana na dalej c:
aaa! śwoetne ;D!! dziekuje za dedykacje :*
OdpowiedzUsuńMу ѕροuse аnԁ I ѕtumbled oνеr heгe by a different web page anԁ thought
OdpowiedzUsuńI might as well check thingѕ out. I like
what I sеe ѕo now i am fοllοwіng you.
Loοk forωaгԁ to checking out
your web page yet agaіn.
Ѕtοp by my wеblog :: http://traffickahuna.com/status/index.php/eugeniose/all
Suuuupeeeer ! :DDD <3 x
OdpowiedzUsuńjejku, to jest naprawdę świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńczytałam z uśmiechem na ustach... chyba dlatego, że tyle na niego czekałam :D
no nie wiem...
ale postarałaś się jak zwykle.
cudny c';