Nasze oczy się spotkały. Sparaliżowana stałam, nie mogąc
oderwać od niego oczu. Nie potrafiłam nawet złapać oddechu.
Louis jako pierwszy
przerwał kontakt wzrokowy, spuszczając wzrok na podłogę sceny. Pomimo ciemnego
pomieszczenia, w przygaszonym świetle dostrzegłam jak kąciki jego ust unoszą się
do góry. Poczułam jak serce gwałtownie podskakuje mi w piersiach, a w brzuchu
zapanował rozgardiasz. Facet stojący za mną ponownie popchał mnie w przód. Nie
miałam siły się opierać, powoli przybliżając się w stronę sceny. Louis
siedział na taborecie, obydwiema rękami ściskając mikrofon.
W tym momencie ktoś
z jego grupy zaczął śpiewać swoja solówkę. Po chwili muzyka ucichła, a sala
przepełniła się brawami. Musiałam przyznać, że ówczesna piosenka także mi
przypadła do gustu, a w głowie wciąż leciała mi rytmiczna melodia.
Sala ucichła, aby za chwilę z głośników usłyszeć spokojną
melodię. Louis ani razu nie spojrzał w moją stronę, przez co poczułam, że
najprawdopodobniej popełniłam błąd przychodząc tutaj. Zmieszana, z głową
hucząca od wrażeń próbowałam zapomnieć o całym tym wieczorze oddając się chwili
spokoju. Nim się obejrzałam muzyka ponownie ucichła. Cały zespól podszedł do krawędzi
sceny kłaniając się nisko publiczności. Louis wzrokiem obiegł cały klub. W jego oczach
dostrzegłam radość i zachwyt prawdopodobnie wynikający z tak gromkich braw. Po chwili chłopaki zniknęli za kulisami, pozostawiając
publikę samej sobie. Prawdę mówiąc nie wiedziałam co ze sobą począć. Jeśli on
nie chce wcale mnie widzieć? Zresztą po co miałabym tu zostać? Co powiedziałabym? Zdołowana odwróciłam się
przepychając przez tłum ludzi. Klub przepełniony rozmowami na moment zagłuszył
moje myśli, pozwalając zatonąć w nicość umysłu. Niezdarnie robiąc sobie drogę
przepychałam się między niezadowolonymi ludźmi, narażając się na ich wrogie
spojrzenia. Moje stopy uderzały ciężko o twarda podłogę, co jakiś czas tracąc nad moim
ciałem kontrolę. Byłam głupia, że tu przyszłam.
Właśnie dochodziłam do wyjścia klubu, kiedy ktoś złapał mnie za ramię. Zaskoczona energicznie odwróciłam się
do tyłu, czując jak skronie delikatnie mi pulsują. W ciemnym pomieszczeniu z
początku nie wiele widziałam z trudem przyzwyczajając wzrok do mroku. Moment zajęło mi rozpoznanie
twarzy
-Gdzie się wybierasz?
Usłyszałam charakterystyczny męski głos. Miałam
wrażenie, że mój mózg ponownie płata mi figle, jednak delikatny uśmiech na
twarzy pokrytej dwudniowym zarostem uświadomił mi, że droga do psychiatry
własnie się ode mnie oddala, zmieniając swój tor.
Uprzytamniając sobie, że wpatruję się w chłopaka, przypomniałam sobie o pytaniu jakie zadał.
-Właściwie to nigdzie…- skłamałam delikatnie przygryzając
dolna wargę, patrząc z ukosu na Louisa.
Chłopak skrzyżował ręce na piersiach, kręcąc ożywczo
głową.
Jego oczy wpatrywały się w moje.
-Nie mogę uwierzyć, że jednak przyszłaś.
Te słowa natychmiast przypomniały mi dlaczego tu się
znalazłam. Przełknęłam rosnąca gulę w gardle, dopiero wtedy odważniej patrząc na
Louisa.
-To długa historia
Do moich myśli napłynęła wizja Iana łapiącego mnie mocno za
nadgarstki. W brzuchu poczułam nieprzyjemne kłucie.
Louis spoważniał,
przechylając na bok głowę. W jego oczach dostrzegłam zaciekawienie pomieszane
ze smutkiem.
Wciąż nie znałam wszystkich szczegółów jakie pamięta z
dawnych lat. Nie potrafiłam odgadnąć jego myśli. Po raz kolejny poczułam się
jak mała dziewczynka skarcona przez rodziców, mająca świadomość, że popełniła
błąd.
Louis przystanął z nogi na nogę , rozglądając się wokół pomieszczenia.
Podążyłam za nim wzrokiem widząc, że patrzy na dwa puste stoły po drugiej
stronie klubu.
-Usiądźmy tam i pogadajmy- wskazał na pierwszy z nich.
Ruszyłam w danym kierunku, nie zdolna do stania bez żadnych oznak złych
emocji. Liczyłam, że chociaż na chwilkę odpocznę i zbiorę myśli. Przeciskałam się pośród ludzi mijając zarówno starszego pana jak i dwójkę radosnych nastolatków.
Louis wskazał miejsce, siadając naprzeciwko mnie.
-Może masz ochotę na piwo?- zapytał wyrywając mnie z
rozmyślań. Niepewna o co pytał potrząsnęłam głową zgadzając się na
nie wiadomo co.
Louis wstał od stołu, po chwili przychodząc z dwoma
butelkami piwa. Moment później rozlał po połowie do dwóch szklanek, na koniec
przysuwając mi jedną.
-Dzięki.
Oparłam łokcie o zimny stół przez moment chowając głowę w
dłonie. Myśli wirowały w mym umyśle, doprowadzając mnie do szaleństwa.
Zauważywszy iż Louis patrzy się na mnie, wzruszyłam ramionami nie wiedząc co
powiedzieć. Lou upił łyk piwa patrząc na pianę spływająca ze ścianek szklanki.
Wiedziałam, że myśli o tym jak się zachowuję. Chciałam to przerwać, nie chcąc,
aby w ogóle mną się przejmował.
-Często gracie w klubach?-zapytałam starając się, aby w moim
głosie słychać było entuzjazm.
Louis początku nic
nie odpowiedział, uważnie lustrując mnie wzrokiem. Najwidoczniej byłam dla
niego równie wielką zagadką jak on sam dla mnie. Pod tym względem pasowaliśmy
do siebie idealnie. Nie wiedzieliśmy o sobie tak naprawdę nic, a mimo wszystko
wciąż natrafialiśmy na siebie celowo lub nie.
Pomrugałam kilkakrotnie
powiekami orientując się w jaki sposób zaczynam o nim myśleć. Venus, jeszcze
chwila a nazwiesz wasze dzieci, upomniałam się
-Gramy głównie w klubach, czasami na urodzinach znajomych
lub weselach, ale to rzadkość- mówił bawiąc się czymś co trzymał na kolanach i
tylko co chwile podnosił oczy patrząc prosto w moje. W tych dwóch błękitnych
iskierkach było coś wyjątkowego, a nieogolona twarz dodawała mu niesamowitego
uroku.
Głośno wypuściłam z płuc powietrze ponownie orientując się iż
coraz dokładniej zaczynam analizować każde jego zachowanie. I piękno.
-Byłeś- zaczęłam, oblizując usta w głowie szukając prostego
określenia jego występu. Boski, wspaniały, wyjątkowy, anielski, myślałam -
dobry- zdecydowanie potrząsnęłam głową uśmiechem dodając słowom wiarygodności.
Louis posłał mi promienny uśmiech, mierzwiąc dłonią włosy,
które sprawiły, że chłopak wyglądał jakby dopiero co się przebudził.
Nagle usłyszałam dźwięk turlającej się po stole szklanki,
szybko spostrzegając, że piwo którego nawet się nie napiłam rozlewa się po całym stole. Szklanka sturlała się szybko po blacie, roztrzaskując na podłodze. Zaskoczona wstałam
energicznie próbując zatrzymać dłońmi płynącą na krzesło ciecz.
-Boże, przepraszam- mówiłam szybko zauważając, że Louis ma
mokre nogawki spodni.
-Poczekaj tu chwilę
Chłopak zniknął na moment w tłumie ludzi, po chwili wracając
ze ścierką i mopem.
Chłopak sprawnie starł napój z podłogi, starając się zgarnąć
szkło w jedno miejsce. Moje ręce kleiły się od piwa, a z prawego kciuka ciekła
mała stróżka krwi. Zacisnęłam pięść, próbując opanować krwawienie.
-Skaleczyłaś się?-zapytał gdy skończył zbierać piwo z
podłogi.
Szybko potrząsnęłam głową, szukając w pobliżu serwetek, w
które mogłabym wytrzeć dłonie i krew.
-Pokaż mi to –nakazał
Zdziwiona podniosłam głowę patrząc jak chłopak kładzie moją
dłoń na swojej. Suchą szmatką delikatnie przecierał moja dłoń na końcu
zatrzymując się przy miejscu, z którego leciała krew. Cicho syknęłam czując
pieczenie. Louis ostrożnie pomasował kciukiem wewnętrzną cześć mojej dłoni,
jakby chciał mnie tym samym uspokoić. Zaczęłam się zastanawiać czy robi to
specjalnie, czy może raczej w ogóle nie ma o tym pojęcia. Jego dłoń było ciepła,
sprawiając że poczułam się bezpiecznie. Nie przypomniałam sobie, aby wcześniej pomiędzy nami panował taki spokój i delikatność.
-Jeszcze raz przepraszam- powiedziałam gdy krew przestała już
lecieć, a Louis ścierał ze stołu mokra plamę.
-To tylko szklanka i spodnie- puścił do mnie oko, sprawiając
ze w brzuchu poczułam przyjemne zamieszanie.
Było mi głupio, że stoję i po prostu się gapie, jednak Louis
nie chciał, abym mu pomagała.
-Jesteś trochę rozkojarzona i czymś przejęta- powiedział, prostując się, aby po chwili spojrzeć w moje oczy na dłużej. Nerwowo
przełknęłam ślinę zastanawiając się jak wybrnąć z tej sytuacji.
-Trochę już za dużo wypiłam- przerwałam czując jak spod
papierku, w którym owinięty był palec ponownie czuje szczypanie. Zignorowałam
to – Powinnam wrócić do domu.
Nie czekając ani chwili na jego reakcje, nerwowo zaczęłam
rozglądać się za torebką. Nie było jej nigdzie. Myślami wróciłam do momentu, w
którym po raz ostatni ją widziałam, szybko uświadamiając sobie, że było to
jeszcze na urodzinach Davida. Nie miałam komórki ani portfela, aby wezwać i
zapłacić za taksówkę. Nie chciałam wracać do tamtego klubu. Nie mogłabym.
Zdenerwowana odgarnęłam włosy do tyłu, czując jak gorąco uderza do mojej twarzy.
-Nie masz torebki?- zauważył Louis
Przeniosłam wzrok na niego szybko połykając slinę
-Zostawiłam ja w…- przerwałam nie chcąc wypowiadać słów, które i tak obojgu z nas były
wiadome- z resztą nieważne, przejdę się.
Nie czekając chwili dłużej ruszyłam w stronę wyjścia.
Jednak i tym razem nie dane mi było wyjść.
-Venus mieszkam dwie ulice stąd, możesz przenocować mam dwa
łóżka- po chwili dodał patrząc jak wybałuszam oczy- i dwa pokoje oczywiście.
Chłopak
spuścił głowę, udając , że coś przyciągnęło jego uwagę.
Przez moment stałam w osłupieniu, jakbym własnie usłyszała
coś strasznego. Pomysł wydawał mi się dziwny, jednak świadomość, że rodzice są w domu, a ja jestem wstawiona sprawił, że zaczęłam traktować jego propozycję na
poważnie.
-Sama nie wiem…- powiedziałam przygryzając dolną wargę.
Louis odważniej podniósł głowę patrząc prosto w moje oczy.
-Nic ci się nie stanie
Westchnęłam zastanawiając się co przez to rozumie. Jedyne na
tej nocy mogę zyskać. Może dowiem się o nim czegoś więcej.
-Zresztą ja tez muszę już wracać- gestem wskazał na mokre
spodnie
-No dobra- zadecydowałam rozkładając ręce w geście
kapitulacji.
Louis posłał mi swój tajemniczy, pełen uroku uśmiech.
-Poczekaj tu chwile pójdę po swoje rzeczy
Chłopak szybko oddalił się w stronę, z której schodził ze
sceny, po chwili znikając za ciemnymi drzwiami.
Po raz kolejny zaczęłam się zastanawiać czy to był
rozsądny pomysł.
PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM, że tak długo nie publikowałam. Trochę zamieszania było w moim życiu i nie miałam w ogóle czasu na pisanie. Jestem na siebie zła, że rozdział jest taki krótki, ale nie mogłam już dłużej Was trzymać i po prostu rozłożyłam go na dwie części. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, a ten rozdział nie zawiódł Was.
oczywiście, że wybaczymy! rozdział świetny jak zawsze, no i mam nadzieję, że na następny nie będzie trzeba tak długo czekać :) ciekawe, co się wydarzy u Louisa w domu :3
OdpowiedzUsuńhttp://fun-love-tears.blogspot.com/
Wybaczymy! :3 No nareście nowy rozdział, i ile się dzieje. Nie no, długość rozdział jest okok, ale czas na który się czekało, grrr.
OdpowiedzUsuńJuż mnie ciekawość zżera co się wydarzy w domu Lou. :3
Czekam na dalej. c:
jezu, jest świetny! *.*
OdpowiedzUsuńKocham Cię normalnie <3
Czekaam :)xx
No fakt, krótkawy, ale to chyba oczywiste, że ci wybaczymy. <3
OdpowiedzUsuńKurde, wiesz, że ten rozdział jest taki, że się w nim szczególnego nie dzieje, ale i tak jest zajebisty?! I... kurde, ale nie mam jeszcze ci nic do zarzucenia.! Yhhhh...
Nie mam o czym pisać. Mogę ci powiedzieć tylko, że ty, to co się dzieje dookoła, wszystkie wydarzenia, opisujesz z taką dokładnością, z taką różnorodnością w słownictwie, że jest to niezwykłe. Nie pomijasz nawet tych najmniejszych szczegółów. Chyba dlatego tak chętnie czytam twojego bloga..., ale jest jeszcze jedna przyczyna. Lou w twoim opowiadaniu jest taki... taki jakby.. dorosły? Taki poważny.., tak to jest to. On jest taki inny od tych wszystkich Louis'ów na innych opowiadaniach. Jest właśnie taki poważny, dorosły, chyba też można powiedzieć wyrozumiały i pomocny. TAJEMNICZY. Nie da się tego opisać. Jest boski.
Czekam na opis sytuacji w domu Lou. Zżera mnie już.
Tak serio dodawaj jak najszybciej jak tylko możesz. Tylk nie trzymaj nas w napięciu przez długi okres, proszę :3
Życzę weny. Buziaki :**
No i jeju ja chce wiedzieć o co chodiz Louisowi taki tajemniczy, taki noo jeju aj chce to wiedziec buu :D ogólnie ciekawi mnie co bedzie sie działo u niego, mam nadzieje ze cos sie bedzie działo :D Zgadzam się z komentarzem Karoliny, tą ponad mną :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKurde, jak ja lubię jak się ktoś ze mną zgadza <3
UsuńJest mi bardzo miło <3 Dziękuję :)
UsuńTen rozdział jest boski! Wybaczamy Ci :* Zapraszam do mnie kazdachwilajestlepsza.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOchh , jaki słodki i cudowny rozdział. I tak, Venus zrobiła dobrze godząc sie na nocowanie u Lou ;D. Aa jaram się strasznie ;D. Jestem ciekawa, czy opowie mu o tym czego się dowiedziała i czy Lou coś z tego pamięta. No, ale tak czy inaczej gdyby taki chłopak jak Louis się na mnie patrzył, sama tracilabym zmysły i gapiła się na Niego jak w obrazek ;D, a do tego piosenkarz no kuuurde ;D. Ok, na koniec dodam, że Ci wybaczam, chociaż nie wiem do końca co, bo rozdział jest cudowny i czytając go byłam strasznie podjarana ;D. Kocham Cię Słoneczko :*!
OdpowiedzUsuńrozdział jest świetny i słodki uwielbiam twojego bloga i długo troszkę czekałam ale naprawdę warto było :DD no nic to czekamy na następny ;****
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) - http://bkarolina.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń